Paul Cameron, amerykański psycholog, którego misją jest ocalić świat przed homoseksualnością, od kilku lat co roku przyjeżdża do Polski. Nie gardzi żadnym forum: wystąpił już w salce parafialnej w Bydgoszczy, w hotelowej sali konferencyjnej w Toruniu i Domu Formacyjno-Rekolekcyjnym w Warszawie ale także na Uniwersytecie Opolskim, Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Czy w 2013 roku szykuje się kolejne tournee P. Camerona po Polsce?
W USA Paul Cameron nie budzi dziś zainteresowania - dawno uznano go za szarlatana, który pozoruje badania żeby "udowodnić" swoją idéę fixe: że homoseksualność to samo zło i zagrożenie dla cywilizacji. Pozbawiony członkostwa w Amerykańskim Towarzystwie Psychologicznym w 1983 roku (P. Cameron twierdzi, że to on zrezygnował z członkostwa i Towarzystwo to "zaakceptowało" - choć przeczą temu dokumenty opublikowane przez samego P. Camerona), próbował podawać się za socjologa. W reakcji na to w 1986 roku Amerykańskie Towarzystwo Socjologiczne przeprowadziło dochodzenie ws. "badań" P. Camerona nad homoseksualnością i ostrzegło przed nim zarówno wszystkie osoby zrzeszone w ATS jak i swojego kanadyjskiego oddpowiednika. Swoje cegiełki dołożyły też Nebraskańskie Towarzystwo Psychologiczne (odcięło się od P. Camerona w 1984 roku) oraz Kanadyjskie Towarzystwo Psychologiczne (potępiło P. Camerona w 1996 roku). Nie powstrzymało to P. Camerona przed uprawianiem pseudonauki. Wdzięczną publiczność odkrył w Polsce, dokąd przyjeżdża od 2009 roku. Wtedy odwiedził Uniwersytet Opolski oraz Katolicki Uniwersytet Lubelski. Nie udało mu się dopiero przy Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, którego władze odwołały "konferencję" z jego udziałem. Rok później P. Cameron próbował wystąpić na kilku innych uczelniach (w tym UMK), ale spotkania z nim odwoływano; udało się tylko na Politechnice Śląskiej. W zeszłym roku P. Cameron znalazł się na UKSW.
Ostatnio Paula Camerona przywołał Tadeusz Woźniak, poseł Solidarnej Polski - podczas debaty nad projektami ustaw o związkach partnerskich. T. Woźniak nazwał P. Camerona "naukowcem wysokiej klasy", "wybitnym psychologiem i seksuologiem" (P. Cameron nie jest seksuologiem), prowadzącym "od wielu lat badania homoseksualistów", które "wykazują, że chorują oni zdecydowanie częściej niż osoby heteroseksualne".
Mamy świadomość, że na prywatne seanse homofobii P. Camerona i jemu podobnych pseudonaukowców - organizowane w salkach parafialnych czy najętych salach konferencyjnych - niczego nie poradzimy. Skoro "chrześcijańskie", "katolickie" i "konserwatywne" organizacje polityczne chcą zapraszać tego kłamcę i hochsztaplera - ich sprawa. Nie może być natomiast tak, że postaci pokroju Paula Camerona zapraszane są - w pojedynkę czy całymi zestawami - na wyższe uczelnie (nie zaprasza się tam przecież negacjonistów ani innych skompromitowanych "badaczy"). W przypadku P. Camerona na razie częściej tego próbowano niż to się udawało - przed jego "wizytą" obroniły się Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Szczeciński i Uniwersytet Mikołaja Kopernika; nie odbył się też planowany w 2010 roku występ w Akademii Podlaskiej. Widać jednak, że nie ustają próby pokazania P. Camerona w miejscach, które mają legitymować i wręcz nobilitować jego pseudonaukę. Jest to bardzo niepokojące. W tej sprawie SPR wystąpiło już do ministerialnego Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich oraz planuje dalsze działania. Trzeba zapobiec recydywie z Camerona.
Więcej informacji nt. ww. wyroków - patrz TUTAJ.